Umowy cywilnoprawne są nadużywane, a ich stosowanie wynika głównie z niższych kosztów pracy, a nie z nietypowego charakteru samej pracy. Prowadzi to do rozwoju tzw. dualnego rynku pracy, czyli podziału podobnych miejsc pracy na lepsze i gorsze.
Leszek Baj: Pracowała Pani w Turcji. Teraz została Pani szefem Biura Banku Światowego w Warszawie. Pierwsze wrażenia z Polski?
Marina Wes: - Wprowadziłam się do Polski w sierpniu. Przejechaliśmy z rodziną samochodem. Pierwsza rzecz, która mnie zastanowiła, to duża liczba ludzi, którzy sprzedają różne rzeczy przy drogach: owoce, grzyby. Pierwsze wrażenie było takie, że ludzie są biedni. Ale później zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę są po prostu bardzo przedsiębiorczy.
Inne moje spostrzeżenie jest takie, że mimo postępów w walce z ogólnie pojętą biurokracją, ciągle jest ona problemem. Byłam zaskoczona, jak dużo kłopotów sprawiło mi podłączenie w domu internetu. W Turcji było to łatwiejsze.
Biurokracja, ciągnące się procedury np. w sprawie pozwoleń na budowę od lat są piętą achillesową Polski. Widać to chociażby w rankingu Doing Business.
- Polska zajęła w najnowszym badaniu bardzo dobre 32. miejsce na 189 badanych krajów. Ale rzeczywiście zajmuje 137. miejsce w załatwianiu pozwoleń na budowę. To pokazuje, że wciąż macie dużo do zrobienia, jeśli chcecie utrzymać szybki wzrost gospodarczy w dłuższym terminie.
Co jeszcze mamy do zrobienia?
- Weźmy choćby aktywność zawodową Polaków. Jest bardzo niska. Potrzebne są reformy, które uelastycznią rynek pracy i spowodują zwiększenie zatrudniania i aktywności zawodowej.
Niektórzy mówią, że nasz rynek pracy jest dość elastyczny m.in. przez występowanie umów cywilnoprawnych zwanych niekiedy "śmieciowymi".
- Wolałabym nie określać umów cywilnoprawnych terminem "śmieciowe". Ekonomiści nazywają takie umowy "umowami nietypowymi". Takie umowy występują w wielu krajach i są właściwe dla prac o nietypowym lub nieregularnym charakterze, na przykład dla prac ograniczonych czasowo, skoncentrowanych na jakimś konkretnym zadaniu, które można wykonywać poza miejscem pracy, w dowolnych godzinach.
Ale ma Pan rację, że umowy cywilnoprawne w polskim wydaniu często mają niewiele wspólnego z tymi założeniami. Badania, które niedawno robiliśmy w Banku Światowym pokazują, że umowy cywilnoprawne są nadużywane, a ich stosowanie wynika głównie z niższych kosztów pracy, a nie z nietypowego charakteru samej pracy. Prowadzi to do rozwoju dualnego rynku pracy, czyli podziału podobnych miejsc pracy na lepsze i gorsze, co jest niekorzystne zarówno z ekonomicznego, jak i społecznego punktu widzenia.
Jaka jest więc alternatywa?
- Żeby dać odpowiedź na to pytanie, warto się zastanowić, co by było, gdyby takie umowy nie były w Polsce stosowane. Czy ludzie, którzy pracują na umowach cywilnoprawnych, byliby po prostu zatrudnieni w oparciu o Kodeks pracy, czy powiększyliby szeregi bezrobotnych. A może wzrosłaby szara strefa.
Likwidacja takich umów mogłaby przynieść więcej złego niż dobrego. W wielu rejonach Polski - w szczególności tam, gdzie wydajność pracy jest stosunkowo niska, a płaca minimalna nie jest zróżnicowana regionalnie - umowy cywilnoprawne pozwalają na legalne zatrudnienie wielu ludzi, którzy inaczej mogliby nie mieć pracy. Rozwiązaniem jest nie likwidacja umów cywilnoprawnych, lecz zmniejszenie różnicy w kosztach, które pracodawca ponosi, gdy stosuje umowę cywilnoprawną i umowę o pracę.
Czy zatem ozusowanie umów cywilnoprawnych to krok w dobrym kierunku?
- To jest dobry krok, choć niewystarczający. Ozusowanie umów pomoże zmniejszyć różnice kosztowe pomiędzy umowami cywilnoprawnymi a typowymi umowami o pracę w oparciu o Kodeks. To pozwoli, chociaż w części, ograniczyć nadużycia. Potrzebne są również działania, które uproszczą i uelastycznią Kodeks pracy, tak aby uczynić umowy o pracę bardziej atrakcyjnymi dla pracodawców.
W Holandii, z której Pani pochodzi, czy w Niemczech, jest bardzo niskie bezrobocie. Na czym polega elastyczność tamtejszych rynków pracy?
- Rynek pracy w Holandii to przede wszystkim elastyczność w odniesieniu do pracy w niepełnym wymiarze godzin, która daje możliwość łączenia obowiązków zawodowych z życiem rodzinnym.
W Niemczech, które długo borykały się z problemem wysokiego bezrobocia, wprowadzono tzw. mini jobs, które pozwalają na większą elastyczność zatrudnienia.
W Wielkiej Brytanii występują kontrakty "zero-hours", które również pozwalają pracodawcy na dużą elastyczność przy zatrudnianiu pracowników. Czy się nam to podoba czy nie, globalizacja i związana z nią zwiększona konkurencja wymuszają uelastycznienie rynku pracy.