OPINIA

Czy jesteśmy zbyt skupieni na sobie?

3 czerwca 2014


Xavier Devictor Rzeczpospolita

W miarę jak zbliżają się wybory do Parlamentu Europejskiego coraz więcej mówi się w Unii o narastaniu nastrojów populistycznych i „anty-unijnych” – od Francji po Węgry i od Holandii po Grecję. Nawet partie głównego nurtu coraz częściej kwestionują tzw. „projekt europejski” i próbują się wycofywać z przestrzegania wspólnych zasad.  

Nie do mnie należy komentowanie tych debat. Jednak warto zauważyć występowanie równoległego trendu, który wydaje się wymykać obserwacjom i dyskusji. Mam na myśli to, że UE jest najwyraźniej coraz bardziej skupiona na sobie.

Kryzys w strefie euro, negocjowanie kolejnych planów ratunkowych, wysiłki mające na celu egzekwowanie kryteriów z Maastricht, wewnętrzne funkcjonowanie złożonej i bezprecedensowej grupy składającej się z 28 członków, a także tworzenie coraz ściślejszej unii w obszarach takich jak sektor finansowy absorbują większość energii politycznej w UE. Jest oczywiste, że są to ważne tematy i niezbędne reformy, a obywatele UE mają się dzięki tym wysiłkom lepiej.  Jednak wydaje się, że po drodze UE zatraciła aktywność w dyskusjach dotyczących zagadnień wykraczających poza jej granice, od wielostronnych platform współpracy po relacje z własnymi sąsiadami.

Jednocześnie, z wyjątkiem kilku państw członkowskich, przepływy handlowe i inwestycje są silnie nakierowane na obszar wewnątrz UE. Świadczy o tym choćby garść danych liczbowych. Od 2004 roku globalna wymiana handlowa wzrosła o ponad 120 procent, podczas gdy w przypadku państw członkowskich UE handel z krajami spoza Unii wzrósł w tym samym okresie o mniej niż 10 procent.  Handel z krajami z pozostałej części świata stanowi zaledwie ok. 25 procent PKB UE, w porównaniu do 30 procent w przypadku USA, 54 procent w Chinach, i 49 procent w pozostałych państwach Azji Wschodniej.

Musi to szczególnie martwić w dobie błyskawicznej globalizacji, kiedy znacząca część światowego wzrostu gospodarczego pochodzi spoza UE, a globalni konkurenci umacniają swoją pozycję. Gospodarki „wschodzące” właściwie już wzeszły, a z Unią Europejską – która nadal stanowi silny blok gospodarczy –rozmawiają coraz częściej jak równy z równym. Indyjscy producenci stali są właścicielami kombinatów metalurgicznych we Francji.  Chińscy inwestorzy kupują włoskie obligacje skarbowe. Brazylijski przemysł spożywczy jest w czołówce prac badawczych. Średnia prędkość łączy internetowych w Korei jest dwa razy większa od prędkości, jaką mają w Europie tzw. „szybkie łącza szerokopasmowe” (nie wspominając już o tym, że dostęp do Internetu szybszego niż 10 Mbps ma niecałe 20 procent obywateli UE i ponad 70 procent Koreańczyków).

Kolega opowiedział mi ostatnio interesującą anegdotę: „Kiedy byłem w Chinach w 1991 roku, poproszono mnie o wygłoszenie wykładu na prestiżowym uniwersytecie w Szanghaju. Mój wykład był tłumaczony na język chiński, a słuchacze nie mieli żadnych pytań. Kiedy pojechałem do Chin w 2001 roku, znowu poproszono mnie o wykład. Tym razem nie było tłumaczenia: wszyscy studenci znali język angielski i zadawali pytania. W 2011 roku miałem tam kolejny wykład. Okazało się, że co trzeci słuchacz nie był Chińczykiem, a wśród studentów-obcokrajowców było wielu Europejczyków”. To jest zapowiedź świata, który nadchodzi. Świata, w którym współpraca w ramach UE będzie dla poszczególnych państw jedynym sposobem na to, aby zachować jakiś wpływ na kształtowanie globalnych „reguł gry”.

Europa ma wielowiekową tradycję otwartości. Tradycję wypraw na drugi koniec świata i promowania wymiany (nawet jeśli nie zawsze przebiegała ona w pokojowy sposób). Tradycję otwierania swych granic na kolejne fale imigrantów wnoszących świeżą krew i świeże pomysły. Europa to coś więcej niż część tzw. „starego świata”: z uwagi na swoje położenie geograficzne i historię może stać się tyglem idei i mostem między kontynentami, przyczyniając się do powstania nowego ładu.

Niedawny kryzys zmusił obywateli UE i ich przywódców politycznych do zwrócenia uwagi na kwestie wewnętrzne. Było to konieczne. Ale w obliczu ciągłych zmian na arenie światowej powinniśmy ponownie spojrzeć poza naszą wspólną granicę. Potrzebuje tego Unia Europejska, ale równie mocno potrzebują tego poszczególne państwa członkowskie UE, w tym Polska. 



Kontakty medialne
W Warszawie
Anna Kowalczyk
tel : + 48 605 282 998
akowalczyk@worldbank.org

Api
Api

Welcome