Z Polski: Zamiast bolesnego końca

12 lutego 2015



Wacław Błaszczok spędził wszystkie 47 lat swojego życia w Nieboczowach, małej rolniczej wiosce leżącej nad Odrą na południu Polski. Wychował w niej trzech synów i był ministrantem w kościele pw. św. Józefa Robotnika stojącym przy drodze, przy której mieszkał. Tu jest jego dom, ale już niedługo. „Na pewno będzie żal odchodzić, spędziliśmy tu całe życie, przywiązaliśmy się do tego miejsca”, mówi Błaszczok. „Ale przenosimy się do czegoś nowego. Nowego domu, nowej przyszłości – jesteśmy pełni optymizmu”.

Nieboczowy leżą pod Raciborzem, niedaleko źródła Odry. Od 2005 roku polski rząd planował przeniesienie całej wioski wraz z inną pobliską wsią. Przenosiny spełniają zasady przesiedleniowe wyznaczone przez Banku Światowy, który wsparł je finansowo. Ich celem jest stworzenie suchego polderu, czyli zbiornika na wody powodziowe, na wypadek, gdyby Odra znów wystąpiła z brzegów, jak to miało miejsce w latach 2010 i 1997. 


" Na pewno będzie żal odchodzić, spędziliśmy tu całe życie, przywiązaliśmy się do tego miejsca. Ale przenosimy się do czegoś nowego. Nowego domu, nowej przyszłości – jesteśmy pełni optymizmu. "

Wacław Błaszczok

Nieboczowy

Image

Mieszkańcy wsi Nieboczowy zdecydowali sie przenieść razem: nowa wieś Nieboczowy jest położona dziewięć kilometrów od pierwotnej wioski.


W okolicy roi się od płytek ukazujących poziom wody w 1997 roku, ale największe szkody wystąpiły nieco dalej w biegu rzeki: we Wrocławiu, czwartym co do wielkości mieście Polski. Zginęły wtedy 54 osoby, zniszczeniu uległo 700 tysięcy mieszkań, a powódź spowodowała straty wynoszące ponad miliard dolarów. Aby stworzyć miejsce na polder, wszystkie konstrukcje ludzkie muszą zostać rozebrane, w tym wieś Nieboczowy. „W naszej wsi tworzymy bardzo spójną społeczność, wiele rzeczy robimy razem, organizujemy tu wydarzenia kulturalne. Cały czas walczyliśmy o to, żeby nas nie rozdzielono, dlatego wszystko trwało tak długo”, wyjaśnia mieszkanka wsi Nieboczowy Stefania Wardęga. „Chcemy być razem”.

...Nowy początek

Wybudowany polder będzie ogromny i zdoła pomieścić 185 milionów metrów sześciennych wody. Okoliczni mieszkańcy będą mogli na jego obszarze uprawiać rolnictwo, ale nie będą mogli na nim żyć. Aby zrobić miejsce na zbiornik, mieszkańcy Nieboczowów się przeprowadzają. Wspólnie. Uzyskanie ich zgody na przenosiny wymagało jednak mnóstwa czasu i rozmów. „Konsultacje i spotkania pomogły nam zrozumieć, że musimy się przenieść, ale wiedzieliśmy, że chcemy mieć taką samą wioskę w innym miejscu, no i mieć wokół siebie te same osoby”, mówi mieszkanka Nieboczowów Alina Mandera.

Początkowo ludzie nie chcieli się wynosić. Aby przeciwstawić się temu pomysłowi, powołali Stowarzyszenie Obrony Mieszkańców Wsi Nieboczowy przed Wysiedleniem. Stopniowo, po wielu rozmowach i wielu spotkaniach oraz przy dużym wkładzie mieszkańców wsi większość wyraziła zgodę, a stowarzyszenie zmieniło nazwę na Stowarzyszenie na rzecz Odbudowy Wsi Nieboczowy. Wycieczki do nowej wioski i pikniki organizowane na jej terenie, a także liczne dyskusje na temat tego miejsca pozwoliły zmienić zdanie.


" Konsultacje pomogły nam zrozumieć, że musimy się przenieść, ale wiedzieliśmy, że chcemy mieć taką samą wioskę w innym miejscu, no i mieć wokół siebie te same osoby. "

Alina Mandera

mieszkanka Nieboczowów


Nieboczowy są interesującym przypadkiem przesiedlenia: to bogata wioska, w większości zamieszkiwana przez emerytów, rolników i górników, w której wykształciła się silna tożsamość społecznością. W okresie rozkwitu mogła się pochwalić sześcioma miejscowymi sklepami oraz tętniącą życiem społecznością, biorącą udział w zajęciach sportowych, wykładach i przedstawieniach teatralnych. „Ludzie przyzwyczaili się do tego, że byli zalewani, i nawet po tym, co wydarzyło się w 1997 roku, nie chcieli się nigdzie wyprowadzać. Musieliśmy być wytrwali, dla mieszkańców było ważne, by przenieść tylko w ramach wspólnego przesiedlenia, więc musieliśmy wsłuchać się w to, na czym im zależało”, mówi Czesław Burek, wójt tutejszej gminy Lubomia, który wydatnie się przyczynił do zmiany nastawienia wsi.

Urzędnicy twierdzą, że kluczem była komunikacja i informowanie, i jeszcze raz komunikacja i informowanie. Rząd utworzył infolinię, za pomocą której odpowiadano na pytania mieszkańców, otworzył biuro w Nieboczowach czynne dwa dni w tygodniu, zamieszczał w lokalnych gazetach ogłoszenia o spotkaniach, dystrybuował ulotki w lokalnych urzędach i parafiach, a także organizował cotygodniowe spotkania i konsultacje społeczne. Augustyn Bombała kierujący budową zbiornika powiedział: „Gdybym miał jeszcze raz zabrać się za to przedsięwzięcie, najważniejszą rzeczą, o której bym pamiętał, byłby szacunek dla ludzi, zrozumienie ich odczuć, oczekiwań i pragnień oraz ich motywacji”.

Nowa wieś Nieboczowy, na razie nazywana po prostu Nowymi Nieboczowami, leży 9 kilometrów od pierwotnej wioski. Robotnicy prawie skończyli podłączenie wody i kanalizacji, a elektryka została wykonana w połowie. Przeprowadzi się tu około 200 z 700 mieszkańców wsi Nieboczowy; reszta nie zniosła niepewności związanej z negocjacjami i się wyprowadziła. Sprzedali swoje gospodarstwa rządowi za równowartość nowego domu w innym miejscu. Mieszkańcy wsi Nieboczowy mogli otrzymać dom zastępczy o tej samej wartości plus działkę w nowej wsi albo pieniądze, albo pakiet pieniądze i ziemia.

„Mieszkańcy żyją już nową wioską”

„Mieszkańcy żyją już tylko nową wioską”, mówi Krzysztof Szczotok, sołtys Nieboczowów. „Patrzą w przyszłość. Będzie im smutno, kiedy przyjdzie im opuszczać wioskę, ale wezmą też jakąś jej część ze sobą w swoich sercach”. Stara wieś nie przemieści się tylko w ich sercach. Kościół pw. św. Józefa Robotnika zostanie zburzony, ale nastawa ołtarzowa, obrazy, chrzcielnica, a nawet plakietki z nazwiskami z ławek kościelnych zostaną przeniesione. Nowa wioska będzie miała ścieżki rowerowe, parki, główny plac i dom kultury. Będzie w niej 19 mieszkań dla osób starszych i niedomagających.


" Jesteśmy świadomi, że nie chodzi tu tylko o nas. Miasta leżące w biegu rzeki byłyby zalewane, a nowy polder będzie mógł przyjąć wodę, więc chodzi tu o coś dobrego. "

Gerard Drobny

mieszka w Ligocie Tworkowskiej

Image

Mieszkańcy wsi Nieboczowy wykształcili w sobie silną tożsamość społecznościową.


Gerard Drobny mieszka w Ligocie Tworkowskiej, innej wiosce leżącej na obszarze polderu. Tamtejsi mieszkańcy również są przesiedlani, ale nie w grupie. Mimo tego, jak mówi Drobny, Ligotczanie Tworkowscy i on sam wiedzą, że muszą się wyprowadzić. „Jesteśmy świadomi, że nie chodzi tu tylko o nas. Miasta leżące w biegu rzeki byłyby zalewane, a nowy polder będzie mógł przyjąć wodę, więc chodzi tu o coś dobrego”.

Mieszkańcy Nieboczowów będą mogli wprowadzać się do nowych domów od końca 2015 roku, a dawną wioskę będą musieli opuścić do końca roku 2016. Nie będą jednak opuszczać jej sami. Zabiorą ze sobą to, co sprawia, że Nieboczowy są miejscem szczególnym: społeczną tkankę i więzi, ale też przeszłość. Do nowej wioski zostanie przeniesiony nawet cmentarz, na którym leżą przodkowie Wacława Błaszczoka.




projekty na mapie



Welcome